"Życie znów nabierze barw, sesja 600 zł a w pakiecie 2500/tydzień." - psycholog
"Zdejmę karmę za jedyne 1000 zł." - uzdrowiciel
"Wyrwę z ciebie całe zło ... wraz z ostatnim groszem." - egzorcysta
"Udzielę ostatniego namaszczenia, cena do uzgodnienia." - ksiądz
"Pełnię dyżury przy grobach, obłaskawiam błąkające się duchy i daję im ukojenie. Cena usługi to tylko 200 zł. + koszty dusznych negocjacji /1 kg kabanosów + 0,75 l Whisky/. - dziad
Proces uwalniania się od karmicznych obciążeń stał się bardzo popularny.
Wszystkie te celebracje mają zniwelować niepokój, strach, żal i doprowadzić do upragnionego zbawienia czy to na tym czy na tamtym świecie.
Spokój ciała i ducha za niezbyt wysoką opłatę to jest bardzo dobry interes.
Zabiegi te nie przynoszą jednak upragnionych rezultatów.
Tym samym całe hordy błąkających się duchów, a i tych jeszcze całkiem żywych osobników, walczą ze swoimi "karmicznymi obciążeniami".
Biedny człowiek ugina się pod ciężarem karmy ... i żeby jeszcze wiedział, za co ta bieda na niego spada.
Z drugiej strony /jeśli wierzy w reinkarnację/ zastanawia się, co ma robić w obecnym życiu, żeby nie pojawić się w następnym rozdaniu z gotowym karmicznym workiem na plecach.
Myślę, że tzw. problemy karmiczne związane są z położeniem Saturna w horoskopie oraz Ziemi /punk po przeciwnej stronie Słońca/. Tym samym największą rolę, w tej kwestii, odgrywają znaki krzyża stałego Skorpion-Wodnik-Byk-Lew.
Najcięższe obciążenia karmiczne przynoszą koniunkcje i trygony Saturna z ciężkimi planetami szczególnie tymi transsaturnicznymi /przymus zmierzenia się z trudnym wyzwaniem/. Tranzyty ciężkich planet przez horoskopowego Saturna generują wydarzenia lub stany emocjonalne, które są pokłosiem karmicznych obciążeń.
Można więc powiedzieć, że karma jest tym, co przyklei się /trwale i bezwzględnie/ do duszyczki w ciągu jej bytowania na Ziemi a nawet w ciągu wielu bytowań na Ziemi.
Przykład :
Idzie Grześ przez wieś.
Ktoś za nim woła : idzie głupi Grześ !
Ktoś inny : o, zobaczcie to chyba głupi Grześ !
I jeszcze jeden : patrzcie to ten przygłup, Grzesiek !
Idzie Grześ przez wieś i niesie na plecach karmiczny worek przygłupa, wyśmiewanej i poniżanej ofiary. Będzie prawdopodobnie niósł ten worek przez całe życie a może dwa życia albo dziesięć.
Jest karma ofiary a więc musi być i druga strona medalu czyli karma oprawcy.
Ale gdyby Grześ był świadomy działania obciążeń karmicznych, już przy pierwszym okrzyku powinien wybić dwa zęby swojemu oponentowi.
Bo karma powstaje wtedy, kiedy niesie się na sobie odczucie zaburzonej harmonii. Może to być poczucie winy, wstyd za popełniony czyn ale także poczucie krzywdy, strach itp.
Jeśli natychmiast przywrócimy naruszony porządek, to nie powstają złogi karmiczne a duszyczka nie musi uginać się pod karmicznym pancerzem.
Wniosek : ktoś cię obrazi to wal po pysku ... szokujące ? Ale dawno temu, za górami i za lasami była to całkiem naturalna reakcja.
Natychmiastowa kara, za wyrządzone zło, nie pozwala aby zaistniał układ ofiara-oprawca. Wybite zęby są karą za agresję a więc oprawca przestaje być oprawcą. Natomiast potencjalna ofiara zyskała zadośćuczynienie /niekiedy może to być zemsta/ a więc przestaje być ofiarą. Określenie "głupi Grześ" nie przylgnęło a więc nie zaczęła tworzyć się karma ofiary. Jeśli pochodziła z wcześniejszych żywotów, to być może, to początek "rozpuszczania". Oczywiście jest taka możliwość, że Grześ byłby określony jako "wiejski zabijaka" /to też byłaby karma ale raczej oprawcy/ ... zmiany są wskazane ale bardzo trudno je wdrożyć.
Zauważyłam, że panuje jakieś dziwne przekonanie, że "karma" to rodzaj kary za minione "grzechy" na zasadzie "ty biłeś w tamtym życiu to w tym życiu ty będziesz bity".
To byłby całkiem udany układ i niezbyt mocno obciążający. Jednak to tak nie działa.
Żeby dojść do poziomu okrutnego, seryjnego zbrodniarza to chyba trzeba umiejętności oprawcy praktykować i doskonalić przez kilka wcieleń. Ale to tylko moje dywagacje.
Jeśli ktoś jest obciążony karmą ofiary to musi na swojej drodze spotkać kogoś, kto będzie będzie obciążony karmą oprawcy. Tak urządzony jest ten świat.
Rozwój cywilizacji, stosunków społecznych i postępujące zmiany prawne niestety przyczyniają się do intensywnego gromadzenia karmy - łagodne kary lub brak kary, liberalne traktowanie tzw. niewłaściwych zachowań, relatywizowanie pojęcia zła, popularyzowanie zła itd.
Pozostaje wtedy bezsilność i upokorzenie ofiary oraz buta, poczucie bezkarności i wewnętrzne zło u oprawcy. A z każdą reinkarnacją karmiczny pancerz rośnie bo każdy pozostaje przy odgrywaniu swojej roli.
Wyśmienicie pokazuje ten układ karmicznych zależności Bułhakow w "Mistrzu i Małgorzacie" /oczywiście chodzi o wątek Jeszua-Piłat/.
Także u Mickiewicza kwestia zrzucania łańcuchów, skorupy czy innych ograniczeń, i wyzwalania swej potęgi /czyli boskości/ pojawia się bardzo często. Niekiedy mamy odniesienia do karmicznych ograniczeń narodu, społeczeństwa - to głównie z tego względu mianowano go wieszczem narodowym /to chyba też taka karmiczna powinność/ - Saturn w Raku i w opozycji do Merkurego w Koziorożcu.
Bardzo skomplikowanym tematem jest karmiczne obciążenie państwa, narodu czy społeczeństwa. Karma narodowa potrafi dużo więcej szkód uczynić niż te indywidualne.
Karma narodowa pozycjonuje państwo i naród na setki lat. Przymus odgrywania tej samej roli w teatrze zdarzeń jest bezwzględny .
0 komentarze:
Prześlij komentarz