wtorek, 9 maja 2017

Gdzie jesteśmy i dokąd idziemy ? ...... po drugie


Maj przyszedł ale jakoś nie "buchnął" ciepłem i kwieciem. Dobrą stroną pierwszych dni maja jest natomiast fakt, że planeta Wenus po okresie retrogradacji i cofnięciu się do końcówki znaku Ryb, weszła w rytm prosty i ponownie jest w znaku Barana.
Z punktu widzenia "bóstwa - centrum" znak Ryb i posadowiona tam planeta Wenus sugerują aktywność i kreacjonizm. Należy jednak pamiętać, że jest to aktywność "bóstwa" i wtedy człowiek może powiedzieć : "bóg tak chciał", "wszystko w rękach boga", itp.
Z punktu widzenia ziemskiego żywota, Wenus w znaku Ryb przynosi często wrażenie uwięzienia, natrętne myśli, niezdecydowanie, mgliste wizje a w skrajnych przypadkach problemy psychiczne.
Jednak Wenus jest już w znaku Barana i będzie tam przebywała przez najbliższy miesiąc.
Z punktu widzenia "bóstwa" Wenus w Baranie jest pracą jaką wykona "siła wyższa" a pracy tej będzie podlegała ludzka natura.
Przez człowieka taka pozycja Wenus będzie odczuwana jako swoisty głos z nieba, wskazówka, pomoc autorytetu, okazja na sukces, inspiracja od najwyższego. W układach nieharmonijnych taka Wenus może przynieść infantylne oczekiwania, poddanie się destrukcyjnym wpływom, pozorną popularność.
19-20.05 Wenus i Jowisz znajdą się w ścisłym układzie opozycyjnym i jest to świetna okazja aby rozejrzeć się wkoło, zobaczyć kto nas otacza a następnie zarzucić przynętę /swoich atutów lub np. atrakcyjności/ i ...... mocno pociągnąć ...... jest szansa że złapiemy sukces albo przynajmniej jego perspektywę /jest to intrygujący układ dla np. W. Putina/.
25-26.05 Wenus utworzy ścisły aspekt kwadratury z Plutonem, który wniesie możliwości oszustwa, manipulacji, wykorzystania, porzucenia.
Kolejny bardzo ciekawy tranzyt Wenus przypada 1-4.06 i wtedy nastąpi trygon z Saturnem i koniunkcja z Uranem. Układ taki daje szanse aby "ogłosić światu" swoje przekonania, pomysły lub talenty i jeszcze do tego nadać im status zasad obowiązujących i wszechobecnych.
Istnieje oczywiście możliwość, że to "ktoś" /człowiek lub instytucja/ narzucą nam swoje zasady i przekonania i ........ poczujemy się niczym nieświadoma żaba, którą ktoś powolutku gotuje.

Ale wracając do tematu zasadniczego ....... czyli wielkich zmian geopolitycznych.

Po okresie zmian w Europie środkowo-wschodniej, w latach 80-tych i 90-tych nastąpiło nowe otwarcie dla USA i Europy zachodniej. USA przesunęło swoje wpływy militarne aż do nowej granicy Rosji a przy okazji mogło realizować nowe interesy zbrojeniowe. Europa zachodnia otrzymała dostęp do nowych rynków, które były głodne kapitału, towarów i usług.
Polska stała się miejscem eksperymentu ekonomicznego, społecznego i politycznego. Zbudowano państwo od nowa. Jednak elity polityczne, finansowe, gospodarcze, pseudointelektualne wyrosły z poprzedniego systemu. Otrzymaliśmy hybrydę, która jednak była przydatna dla zachodnich gospodarek i polityki mocarstw.
Należy pamiętać, że proces, o którym piszę wszedł w fazę realizacji w 1981 r., w czasie koniunkcji Jowisza i Saturna w znaku Wagi.
Nie ulega wątpliwości, że kluczową rolę odegrały wpływy amerykańskie /destabilizacja regionu/ a ich działania doprowadziły w ostatecznym rezultacie do upadku tzw. bloku wschodniego i rozpadu ZSRR. Destabilizacja regionu wschodniego koncentrowała się przede wszystkim na trzech krajach, Polsce /1956, 1968 i 1981 r./, Czechosłowacji /1968 r./ i na Węgrzech /1956 r./.
Nomen omen kraje te zostały zaproszone jako pierwsze do uczestnictwa w pakcie NATO.
Kluczowe znaczenie ma oczywiście położenie geograficzne tych państw - krzyżowanie się szlaków komunikacyjnych i handlowych, dobry punkt kontroli i oddziaływania na Rosję i byłe republiki.
Cały ten amerykański /i nie tylko amerykański/ projekt powiódł się wyśmienicie.
Drugim rejonem osłabiania sowieckich wpływów był Bliski Wschód /wojna w Kuwejcie, pomoc dla Afganistanu w wojnie z ZSRR/.

Przychodzi rok 2000 a wraz z nim koniunkcja Jowisza i Saturna w znaku Byka.
W Rosji rządy obejmuje W. Putin i obiecuje, że jego kraj podniesie się po porażkach z końca wieku.
Jednocześnie mamy etap integracji europejskiej o coraz większym zasięgu nawet z perspektywą ścisłej współpracy z Rosją, Ukrainą czy Białorusią /po spełnieniu określonych warunków/.
Ameryka w tym czasie, z całym swoim potencjałem, rozpoczyna totalną destabilizację na Bliskim Wschodzie /za początek można uznać 11.09.2001/. Cel jest taki jak zawsze - przejęcie pełnej kontroli przy minimalnym, bezpośrednim zaangażowaniu militarnym.
W Rosji jest to czas dosyć dużych zmian, które unowocześniają państwo i próbują integrować ze strukturami europejskimi. Ameryka nie wtrąca się w te procesy a wręcz jest im przychylna i wycofuje się z projektów militarnych, które miały się znaleźć w Polsce i Czechach.
Taką sytuację zawdzięczamy prawdopodobnie umowie USA-Rosja /nie patrzcie nam na ręce na Bliskim Wschodzie a my wam pozwolimy umocnić pozycję w Europie/.
Ale ....... Europa i Rosja zacieśniają współpracę, Chiny eksplodują swoim potencjałem i jeśli pogłębią współpracę z Europą, Rosją, Turcją, Iranem to swoimi wpływami obejmą całą kulę ziemską.
Ponadto, przejmowanie kontroli przez USA na Bliskim Wschodzie, nie przebiega tak jak powinno.
Hegemon czyli USA /ewentualnie grupy, które wyrosły na tym fundamencie/ muszą udowodnić swój niepodważalny status.
Przychodzi kryzys finansowy "jesień 2008" ..... destabilizowanie względnie stabilnych państw poprzez kryzysy finansowe jest dosyć popularne i łatwe.
Następnym etapem będzie destabilizacja układów Europa-Rosja, Europa-Turcja, itp. oraz spowodowanie ogólnego zamętu w krajach i strukturach Unii Europejskiej.
Myślę, że początek tej akcji destabilizacji można przyjąć lato 2008, kiedy dochodzi do poważnego spięcia w Osetii Południowej pomiędzy Gruzją a siłami Rosji, Osetii i Abchazji. To wtedy nasz wspaniały prezydent L. Kaczyński staje się człowiekiem, który "kulom się nie kłaniał"  /prawdopodobnie za namową amerykańskich towarzyszy/.
Istotnym punktem jest dzień 10.04.2010. Jak pokazuje historia, Polska na ogół była brana na tzw. pierwszy ogień zamętu  więc prawdopodobnie i w tym przypadku miała zadanie aby doprowadzić do konfrontacji Europa-Rosja. Jednak układ sił rządzących w Polsce był jaki był i tzw. ostrego spięcia nie było. Czy katastrofa w Smoleńsku została celowo wywołana czy była jedynie wykorzystana do destabilizacji regionu, to prawdopodobnie jeszcze przez jakiś czas zostanie owiane tajemnicą.
Sprawdziło się natomiast zagranie Ukrainą jako destabilizatorem. W tym wypadku Rosja nie mogła sobie pozwolić na tzw. obce wpływy w tak strategicznych miejscach jak Krym czy Donieck.
Sojusz NATO zobowiązuje, więc państwa sojuszu musiały mniej lub bardziej poprzeć restrykcje zastosowane wobec Rosji. Polska oczywiście znalazł się wśród tych bardziej popierających - wtedy tylko trochę robiliśmy "łaskę"  Ameryce.
Kiedy jednak PiS doszedł do władzy /"ktoś" bardzo się starał aby się tak stało - punktem zwrotnym stały się przede wszystkim podsłuchy/ to bardzo mocno robimy "łaskę" Ameryce.
Amerykańscy przyjaciele znają się na rzeczy i stworzenie z Polski swoistej bazy amerykańskiej, która ma spełniać jedynie rolę kości niezgody, jest błahostką.
Przejmowanie wpływów i władzy pokazały : zamach stanu w Iranie w 1953 r. i w Gwatemali w 1954 czy np. inwazja w Grenadzie w 1983 r. Powód zawsze się znajdzie.
W Polsce, w obecnym czasie, nie ma potrzeby na siłowe rozwiązania, jesteśmy przyjaciółmi ...... Amerykanie wchodzą jak na swoje i robią co chcą /co jest szczególnie widoczne w Ministerstwie Obrony Narodowej/.
Póki co jest całkiem fajnie ..... siadają helikopterami na rżysku, przejeżdżają przez miasta swoimi lekko zdezelowanym sprzętem i machają do wzruszonych mieszkańców, rozdają dzieciom cukierki i mówią "dzen dobry" ...... jest fajnie.
Ale przecież przyjdzie rok 2020 .......

0 komentarze:

Prześlij komentarz